poniedziałek, 28 września 2015

Rozdział 16



Tak, więc godzinę później Breeze zgarnęła ciężki tom z łóżka i uprzednio upewniając się, że wygląda korzystnie wybiegła z pokoju. Jednak, gdy dobiegła do salonu nikogo tam nie zastała. Czyżby była za wcześnie?
Spojrzała na zegar wiszący na ścianie. Minęła równo godzina od spotkania z Johnem na basenie.
Ruszyła na taras zastanawiając się, czy może przypadkiem chłopak nadal tam nie siedział.
Pusto.
Dom był opustoszały, ani żywej duszy.
Popędziła tarasem wokół domu i wtedy odkryła coś na co wcześniej nie zwróciła uwagi. W innej części ogrodu najwidoczniej znajdował się letni salon. Trzy kanapy w typowym Hawajskim stylu jaki często widywała w witrynach sklepowych, albo w magazynach stały ustawione tak samo jak te w budynku, w kształcie literki ,,c'' otaczając niski stoliczek, tylko, że ten został wykonany z marmuru.
Podchodząc bliżej zorientowała się, że to co wzięła za dwie kanapy okazało się w rzeczywistości dwoma blisko stojącymi fotelami które razem sprawiały wrażenie dwa razy większych. Na jednej z niebieskich poduszek w fikuśne wzory opierał się nonszalancko John trzymając w jednej ręce kieliszek wina. W tym momencie wyglądał jak bogaty arystokrata odpoczywający po ciężkim dniu w pracy.

Na drugim fotelu siedziała lekko skrępowana April trzymając dłonie na kolanach i starając się nie patrzeć na najwidoczniej szczerze uradowanego tym faktem szatyna. Freddiego nigdzie nie było.
- W końcu, nasza zguba. - zawołał pełnym rozbawienia głosem John podnosząc się z miejsca jak prawdziwy dżentelmen – Jak widzę punktualność nie leży w twojej naturze.
- Gdybyś mi powiedział, że masz więcej niż jeden salon to pewnie obyło, by się bez tego spóźnienia – czuła, że znowu wkroczyła na nieznany grunt. Ich gra słowna znów się rozpoczynała.
Już chciał jej coś odpowiedzieć, ale najwidoczniej mina April go speszyła i jedynie wskazał jej dłonią by usiadła koło niego, jednak ona nie wiedziała jak mogą to odebrać jej przyjaciele, więc po prostu zajęła miejsce na przeciwko przyjaciółki w jednym z foteli.
Wbrew tego co sądzili nie podobał jej się John.


***


Po chwili dołączył do nich także Freddie niosąc tacę z napojami.
- O, kelnerka przyszła! - ryknął od razu z udawanym rozradowaniem John – wydaje mi się, czy kelnerka powinna mieć w sobie trochę seksapilu? Nie, żebym narzekał, ale raczej mnie nie rozpalasz koleś
- Masz chyba błędne dane – burknęła April. Pierwszy raz skierowała gniew na kogoś innego niż Freddie. Ciekawe.

Breeze wzięła gorący napój w wysokim kubku od chłopaka i przystawiła do ust. Poczuła lekko słodkawy zapach. Upiła łyka. To była gorąca czekolada, była naprawdę przepyszna. Gorący napój podziałał na nią idealnie. Czuła się jakby założyła na siebie grubą warstwę kurtek w chłodny dzień.
- Okej, możemy zaczynać? - zapytał szatyn spoglądając raczej w moim kierunku niż reszty kompanów.

Dziewczyna posłusznie wyciągnęła z torby stary tom oprawiony w skórę.
Na widok przedmiotu oczy wszystkich zebranych zwróciły się ku środkowi stołu gdzie go położyła.
- Otwierałaś już ją wcześniej? - zapytał zainteresowany przygryzając lekko wargę.
- Tak – przewróciła na pierwszą stronę gdzie znajdował się tytuł i dziwny symbol który już dostrzegła wcześniej – Znasz ten symbol?
Chłopak złapał się za podbródek i przyjrzał uważnie czarnemu oku otoczonemu przez kreski.
- Niestety nie.
Nie wiedziała, czy to dobry moment, by wyjawić mu co widziała na szafie Scarlette. Może to zwykły młodzieńczy bunt i nie ma czym martwić chłopaka?
Ale w końcu to jego siostra, jego sprawa.
- John, co do tego znaku...- odetchnęła głęboko – widziałam go w twoim domu, u Scarlette. Sądzę, że ona jest w jakiś sposób połączona z tą książką, ale jeszcze nie wiem jaki.
- Dlatego właśnie szukałem ciebie...
- Czekaj, czekaj, ty masz siostrę? - w tym momencie odezwała się April przerywając im analizowanie sytuacji głosem pełnym typowej dla niej ironii.
- April!
- No co, tylko się pytam.
Breeze rzuciła jej szybkie spojrzenie mówiące ,,przestań''. Szydercza mina od razu zeszła jej z ust, poprawiła się na fotelu i zawołała:
- Zaczniemy zanim tyłek mi odpadnie od tego nie wygodnego fotela?!
Typowa April, zawsze musi mieć ostatnie słowo.
Spoglądając na wszystkich swoich towarzyszy zaczęła kartkować księgę. Na każdej stronie znajdowała się inna legenda, coś jak książka pełna bajek dla dzieci, tylko mniej... przyjemna.
- Co to może mieć wspólnego ze mną? Ja tu widzę same nieznane mi legendy. No, bo co to jest Dom Mgły? Przypomina mi to bardziej inspiracje do kiepskich horrorów. - nerwy powoli jej puszczały. Chciała znać wszystkie odpowiedzi. Teraz!
- Nie próbowałaś tego w żaden sposób rozgryźć?
- Chciałam, ale zawsze coś mi przeszkadzało, najpierw ty, potem ten raport w telewizji. A ja nawet nie wiem jak mam to rozgryźć. - chwyciła za rogi książki i przekręciła ją tak, że teraz była przodem do April i Johna. - Ale może wam się to uda.
Oboje spojrzeli po sobie ze zdezorientowaniem wypisanym na twarzy.
- Pamiętasz co ci powiedziałem na wzgórzu? Arcanus Liber to księga skrywająca najgłębsze tajemnice Ziemi, zapomniane przez ludzkość. Podobno powstała z magii i służyła, by uświadomić ludzi, że te legendy nadal istnieją, ale ludzie nie wierzyli, nie chcieli w to uwierzyć, więc księga zmieniła swe zadanie.
- Jakie jest teraz zadanie księgi? - spytała stojąc wpatrzona z uwagą w chłopaka.
- Jeśli ludzie nie chcą uwierzyć z ksiąg, muszą to zobaczyć, niektórzy wierzyli, że gdy legenda pojawi się na tych kartkach oznacza nie tylko tyle, że jest zapomniana, ale też to, iż niedługo upomni się o swoim istnieniu.
- Czyli twoim zdaniem. Któraś z tych legend może być naszą przyszłością, że może się powtórzyć?
- To tylko plotki które słyszałem...
- Ale wierzysz w to?
- Sam nie wiem. Szukałem cię, bo wierzyłem, że masz z tym jakiś związek. Ale nie mam pojęcia jaki.
- Może jest to napisane w środku? - zaproponowała April.
- Chyba muszę ją dokładnie przejrzeć, to jedyny sposób, by poznać prawdę, a bez tego w końcu mnie znajdą, a ja nie mam ochoty skończyć w więzieniu. Lepiej już skończmy to spotkanie.
Chwyciła przedmiot w ręce i włożyła z powrotem do torby.
- Spotkamy się później – April i Freddie kiwnęli głowami, po czym skierowali się w stronę wejścia do budynku.
- Może chciałabyś odpocząć od tego, możemy skoczyć do miasta, na dyskotekę, wiesz już, że jestem wspaniałym kompanem - John podszedł do niej bliżej chowając ręce do kieszeni spodni i przyjmując tą swoją typową postawę twardziela.
- Chyba nie skorzystam. - odparła spokojnie.
- Wiesz spotkaliśmy się w klubie liczyłem na szybką powtórkę – nie poddawał się
- Nie dzisiaj
- Czyli jutro? - cholera, czy on nie wie co znaczy słowo ,,nie''?
- Nie – powoli zaczęła się kierować do środka.
- Czyli po jutrze
- Nie po jutrze, nie za tydzień, nie za miesiąc. Nigdy. Ale zaproponuj to April, na pewno się ucieszy. - rzuciła do niego szybko, po czym wywracając oczami znów ruszyła do przodu . Otworzyła drzwi od tarasu i weszła do środka, na jej nie szczęście chłopak przytrzymał je i wszedł za nią.
- April mnie nie lubi
- Bo jesteś zadufany w sobie i głośny
- Głośny?
- Masz parcie na szkło, nie potrafisz usiedzieć z zamkniętą buzią, jak teraz. Musisz zawsze wtrącić swoje trzy grosze.
- Nie pra... okej, może gadam dużo... i może uważam siebie za atrakcyjnego, ale co w tym złego?
Breeze sfrustrowana przystanęła na chwilę i odwróciła się do niego:
- Ile dziewczyn spotkałeś w swoim życiu?
- Wiele
- W takim razie musiały być bardzo zdesperowane, bo zazwyczaj dziewczyny nie lubią jak chłopak wgapia się godzinami w lustro.
- Czyli, że nie jestem w twoim typie?
- Ty, nigdy nie byłeś i nie będziesz. Nawet na listę rezerwową nie masz co liczyć.
- To się jeszcze zobaczy – mrugnął do niej i nie dając jej nic powiedzieć odszedł w stronę swojego pokoju.
Co za dupek!
Czekaj, czy on właśnie oświadczył, że rozkocha ją w sobie?
Cholera, będą z tego kłopoty


***


Weszła z powrotem do pokoju Scarlette. Teraz ze stojącym pod ścianą lustrem i wielkim napisem majaczącym na ścianie czuła się tu jeszcze bardziej nieswojo.
Położyła się na łóżku i otworzyła ponownie książkę.
Przewróciła stronę z tytułem wypisanym czarnym tuszem.
Na następnej stronie dostrzegła coś czego nie zauważyła wcześniej:

Księga Zapomnianych Legend to nie zwykła książka, lecz książka z duszą. Książka która może doprowadzić do wielu złych rzeczy jak i dobrych. Zależy to jedynie od osoby która ją posiada.

Iam inde a pueritia fui semper. Alius omnes - bant

Dziwne, tego wcześniej tu nie było. - pomyślała. W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi.

Szybko zamknęła książkę i położyła się tak, by wyglądać naturalnie, po czym krzyknęła ,,proszę!''.
Do pokoju weszła April z nietypowym dla niej spuszczonym wzrokiem.
Breeze od razu podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała na nią z pogodnym uśmiechem.
- Coś się stało? - spytała.
- Czuję się okropnie, po prostu czuję się źle z tym co zrobiłam. To przeze mnie tu jesteś
- April, o czym ty gadasz? - machinalnie podeszła do przyjaciółki.
- Tej nocy kiedy postanowiłaś uciec, ignorowałam twoje telefony, chciałam ci o tym opowiedzieć później, ale potem wynikła ta cała sprawa z... no wiesz.
- April, ale to nie znaczy, że to twoja wina, gdybyś była ze mną i tak bym uciekła.
- Ale gdybym była z tobą może nie dopadliby cię, chciałam cię tylko chronić, ale...po prostu wtedy nie mogłam.
- Posłuchaj, mów powoli i wyraźnie. - poprosiła ją siadając na rogu wielkiego łóżka.
Zobaczyła jak przez jej twarz przemykają cienie, jakby nad czymś głęboko rozmyślała.
- April? Chciałaś coś powiedzieć.
- Chodzi o to... - zaczęła – Zachowuję się jak suka? - niespodziewanie zajęła miejsce obok przyjaciółki siadając z wyprostowanymi nogami, z obiema rękoma na kolanach i zachmurzoną miną jakby jej uczucia miały być jakimś preludium przed wielką burzą.
- April, nie! Przecież...kto ci nagadał takich głupot? Znowu kłóciłaś się z Freddiem? Mówiłam ci, to nie dojrzałe i...
- Nie Bree – przerwała jej łagodnym głosem, cholera co się z nią dzieje – Od kiedy tu przyjechaliśmy staram się ograniczać szkody związane z gnojeniem tego okazu wymarłego stworzenia które najwidoczniej... okej, już się uspokajam. - brunetka usłyszała kilka krótkich wdechów i wydechów, ale nie powiedziała nic.
- I to świadczy o tym, że nie jesteś suką.
- Ale wcześniej byłam.
- Nie prawda – bąknęła, choć sama nie wiedziała, czy to prawda. Fakt, April wielokrotnie pokazywała, że niezależnie od sytuacji potrafi być szczera do bólu, ale dobrze wiedziała, że była też dobra. Ale jaka jest różnica między wiedzieć, a być?
- Breeze znam cię, wiem kiedy kłamiesz. Niektórzy są z natury mili, inni są... mną.
- April... - chciała coś powiedzieć, ale przyjaciółka zdążyła już wstać i podejść do drzwi.
- Wiem, że mnie lubisz, dzięki za to – na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech który szybko odwzajemniła, lecz zniknął, gdy tylko nacisnęła na klamkę.


-------------------------------------------------------------------------------------------------
I oto nowy rozdział. Czyli dalsze problemy Breeze. Podrywy Johna. Sekrety. Podłamana April. Jeśli ciekawi was chwilowe dziwnie niepasujące do April zachowanie, niedługo wszystko się wyjaśni. Tak samo jak wiele innych spraw.

A tymczasem, rozdział 17 planuję na piątek, bo jednak wydaję mi się, iż ten dzień jest lepszy, ponieważ to początek weekendu i jednak każdy ma chociaż odrobinkę więcej czasu niż w taki poniedziałek. 

Czy tylko mi humor poprawiają teksty Johna z tego rozdziału? Są, wręcz mistrzowskie.
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach napiszcie pod tym postem :) 

Ps. Założyłam bloga o serialu który startuje w styczniu, serial jest na podstawie serii książek które pewnie część z was kojarzy, czyli Dary Anioła.

Byłabym wdzięczna, gdybyście tam zajrzeli, a jeśli wam się spodoba to zostali, może polecili innym, myślę, że taki post to fajna sprawa, a jednak do działania potrzebna jest motywacja

Oto Link: Shadowhunters Polska 


3 komentarze:

  1. Czyżby książka pokazywała coś dla tej ,,przeznaczonej''? Chodzi mi o to, że jest jakoś zaklęta i pokazuje tylko jednej osobie to, co ona musi wiedzieć. Na przykład ten ,,Księga Zapomnianych Legend to nie zwykła książka, lecz książka z duszą. Książka która może doprowadzić do wielu złych rzeczy jak i dobrych. Zależy to jedynie od osoby która ją posiada.

    Iam inde a pueritia fui semper. Alius omnes - bant'' Skoro Breeze myśli, że tego tu nie było, to coś musi być nie halo, prawda? c:
    Freddy to taka nasza służąca i, jak dla mnie, jest całkiem ładna! ^^ W końcu to Dylan, nie? :D
    April się podłamała? Nie spodziewałam się tego, ale cieszę się, iż sobie to w końcu uświadomiła. Wiem, że to paskudne, jednak nie przepadam za nią. Może jeśli będzie inna, zmienię zdanie? Zobaczy się.
    I te szalone podrywy Johna! (jeśli źle odmieniłam to przepraszam xd) Jak dla mnie to on nie jest za przystojny, ale to Twój wybór. :D
    Na koniec...
    Mogłabym Cię prosić o głos? Zostały ostatnie dwa dni głosowania, a chciałabym, aby oni przyjechali do Polski.
    http://www.dziennikzachodni.pl/plebiscyt/karta/5-seconds-of-summer,28961,1441535,t,id,kid.html
    Pozdrawiam, karmeeleq

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię, co do April, jeśli teraz jej nie lubisz to później będzie tylko gorzej, bo April ma coś za uszami.
      Oczywiście, że zagłosuje, również ich uwielbiam i liczę, że przyjadą do Polski :)

      Usuń
  2. O rany, nadrabianie rozdziału i czytanie nowego o tak późnej porze to nie jest zabawa dla moich oczu. Zwłaszcza, gdy czcionka szaleje. Wiesz czego mi brakowało w tym rozdziale? Jakiegoś większego opisu emocji i gestów. Takich wtrąceń - niby nieważnych, a jednak dodających tekstowi jakiegoś uroku. Poza tym, to jak John zwrócił się do Freddiego. Rany, co za gbur! To nawet już nie gburowatość, tylko jakieś takie chamstwo. Ten chłopak to ma dar! Albo łapie u mnie dużo plusów, albo minusów. Ale to dobrze - w końcu bohaterowie powinni wywoływać emocje u czytelników.

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Selly