Tak, więc godzinę później
Breeze zgarnęła ciężki tom z łóżka i uprzednio upewniając się, że
wygląda korzystnie wybiegła z pokoju. Jednak, gdy dobiegła do
salonu nikogo tam nie zastała. Czyżby była za wcześnie?
Spojrzała na zegar wiszący
na ścianie. Minęła równo godzina od spotkania z Johnem na
basenie.
Ruszyła na taras
zastanawiając się, czy może przypadkiem chłopak nadal tam nie
siedział.
Pusto.
Dom był opustoszały, ani
żywej duszy.
Popędziła tarasem wokół
domu i wtedy odkryła coś na co wcześniej nie zwróciła uwagi. W
innej części ogrodu najwidoczniej znajdował się letni salon. Trzy
kanapy w typowym Hawajskim stylu jaki często widywała w witrynach
sklepowych, albo w magazynach stały ustawione tak samo jak te w
budynku, w kształcie literki ,,c'' otaczając niski stoliczek,
tylko, że ten został wykonany z marmuru.
Podchodząc bliżej
zorientowała się, że to co wzięła za dwie kanapy okazało się
w rzeczywistości dwoma blisko stojącymi fotelami które razem
sprawiały wrażenie dwa razy większych. Na jednej z
niebieskich poduszek w fikuśne wzory opierał się nonszalancko John
trzymając w jednej ręce kieliszek wina. W tym momencie wyglądał
jak bogaty arystokrata odpoczywający po ciężkim dniu w pracy.
- W końcu, nasza zguba. -
zawołał pełnym rozbawienia głosem John podnosząc się z miejsca
jak prawdziwy dżentelmen – Jak widzę punktualność nie leży w
twojej naturze.
- Gdybyś mi powiedział, że
masz więcej niż jeden salon to pewnie obyło, by się bez tego
spóźnienia – czuła, że znowu wkroczyła na nieznany grunt. Ich gra słowna znów się rozpoczynała.
Już chciał jej coś
odpowiedzieć, ale najwidoczniej mina April go speszyła i jedynie wskazał jej dłonią by usiadła koło niego, jednak ona nie
wiedziała jak mogą to odebrać jej przyjaciele, więc po prostu zajęła miejsce na przeciwko przyjaciółki w jednym z foteli.
Wbrew tego co sądzili nie
podobał jej się John.
***
Po chwili dołączył do nich
także Freddie niosąc tacę z napojami.
- O, kelnerka przyszła! -
ryknął od razu z udawanym rozradowaniem John – wydaje mi się,
czy kelnerka powinna mieć w sobie trochę seksapilu? Nie, żebym
narzekał, ale raczej mnie nie rozpalasz koleś
- Masz chyba błędne dane –
burknęła April. Pierwszy raz skierowała gniew na kogoś innego
niż Freddie. Ciekawe.
Breeze wzięła gorący napój w
wysokim kubku od chłopaka i przystawiła do ust. Poczuła lekko
słodkawy zapach. Upiła łyka. To była gorąca czekolada, była naprawdę
przepyszna. Gorący napój podziałał na nią idealnie. Czuła się
jakby założyła na siebie grubą warstwę kurtek w chłodny dzień.
- Okej, możemy zaczynać? -
zapytał szatyn spoglądając raczej w moim kierunku niż reszty
kompanów.
Dziewczyna posłusznie wyciągnęła z
torby stary tom oprawiony w skórę.
Na widok przedmiotu oczy
wszystkich zebranych zwróciły się ku środkowi stołu gdzie go
położyła.
- Otwierałaś już ją
wcześniej? - zapytał zainteresowany przygryzając lekko wargę.
- Tak – przewróciła na
pierwszą stronę gdzie znajdował się tytuł i dziwny symbol który
już dostrzegła wcześniej – Znasz ten symbol?
Chłopak złapał się za podbródek i przyjrzał uważnie czarnemu oku otoczonemu przez
kreski.
- Niestety nie.
Nie wiedziała, czy to dobry
moment, by wyjawić mu co widziała na szafie Scarlette. Może to
zwykły młodzieńczy bunt i nie ma czym martwić chłopaka?
Ale w końcu to jego siostra,
jego sprawa.
- John, co do tego znaku...-
odetchnęła głęboko – widziałam go w twoim domu, u Scarlette.
Sądzę, że ona jest w jakiś sposób połączona z tą książką,
ale jeszcze nie wiem jaki.
- Dlatego właśnie szukałem
ciebie...
- Czekaj, czekaj, ty masz
siostrę? - w tym momencie odezwała się April przerywając im
analizowanie sytuacji głosem pełnym typowej dla niej ironii.
- April!
- No co, tylko się pytam.
Breeze rzuciła jej szybkie spojrzenie mówiące ,,przestań''. Szydercza mina od razu zeszła jej z ust,
poprawiła się na fotelu i zawołała:
- Zaczniemy zanim tyłek mi
odpadnie od tego nie wygodnego fotela?!
Typowa April, zawsze musi mieć
ostatnie słowo.
Spoglądając na wszystkich swoich towarzyszy zaczęła kartkować księgę. Na każdej stronie
znajdowała się inna legenda, coś jak książka pełna bajek dla
dzieci, tylko mniej... przyjemna.
- Co to może mieć wspólnego
ze mną? Ja tu widzę same nieznane mi legendy. No, bo co to jest Dom
Mgły? Przypomina mi to bardziej inspiracje do kiepskich horrorów. -
nerwy powoli jej puszczały. Chciała znać wszystkie odpowiedzi.
Teraz!
- Nie próbowałaś tego w
żaden sposób rozgryźć?
- Chciałam, ale zawsze coś
mi przeszkadzało, najpierw ty, potem ten raport w telewizji. A ja
nawet nie wiem jak mam to rozgryźć. - chwyciła za rogi książki i
przekręciła ją tak, że teraz była przodem do April i Johna. -
Ale może wam się to uda.
Oboje spojrzeli po sobie ze
zdezorientowaniem wypisanym na twarzy.
- Pamiętasz co ci
powiedziałem na wzgórzu? Arcanus
Liber to księga skrywająca najgłębsze tajemnice Ziemi, zapomniane
przez ludzkość. Podobno powstała z magii i służyła, by
uświadomić ludzi, że te legendy nadal istnieją, ale ludzie nie
wierzyli, nie chcieli w to uwierzyć, więc księga zmieniła swe
zadanie.
-
Jakie jest teraz zadanie księgi? - spytała stojąc wpatrzona z
uwagą w chłopaka.
-
Jeśli ludzie nie chcą uwierzyć z ksiąg, muszą to zobaczyć,
niektórzy wierzyli, że gdy legenda pojawi się na tych kartkach
oznacza nie tylko tyle, że jest zapomniana, ale też to, iż
niedługo upomni się o swoim istnieniu.
-
Czyli twoim zdaniem. Któraś z tych legend może być naszą
przyszłością, że może się powtórzyć?
-
To tylko plotki które słyszałem...
-
Ale wierzysz w to?
-
Sam nie wiem. Szukałem cię, bo wierzyłem, że masz z tym jakiś
związek. Ale nie mam pojęcia jaki.
-
Może jest to napisane w środku? - zaproponowała April.
-
Chyba muszę ją dokładnie przejrzeć, to jedyny sposób, by poznać
prawdę, a bez tego w końcu mnie znajdą, a ja nie mam ochoty
skończyć w więzieniu. Lepiej już skończmy to spotkanie.
Chwyciła
przedmiot w ręce i włożyła z powrotem do torby.
-
Spotkamy się później – April i Freddie kiwnęli głowami, po
czym skierowali się w stronę wejścia do budynku.
-
Może chciałabyś odpocząć od tego, możemy skoczyć do miasta, na
dyskotekę, wiesz już, że jestem wspaniałym kompanem - John
podszedł do niej bliżej chowając ręce do kieszeni spodni i
przyjmując tą swoją typową postawę twardziela.
-
Chyba nie skorzystam. - odparła spokojnie.
-
Wiesz spotkaliśmy się w klubie liczyłem na szybką powtórkę –
nie poddawał się
-
Nie dzisiaj
-
Czyli jutro? - cholera, czy on nie wie co znaczy słowo ,,nie''?
-
Nie – powoli zaczęła się kierować do środka.
-
Czyli po jutrze
-
Nie po jutrze, nie za tydzień, nie za miesiąc. Nigdy. Ale
zaproponuj to April, na pewno się ucieszy. - rzuciła do niego
szybko, po czym wywracając oczami znów ruszyła do przodu .
Otworzyła drzwi od tarasu i weszła do środka, na jej nie
szczęście chłopak przytrzymał je i wszedł za nią.
-
April mnie nie lubi
-
Bo jesteś zadufany w sobie i głośny
-
Głośny?
-
Masz parcie na szkło, nie potrafisz usiedzieć z zamkniętą buzią,
jak teraz. Musisz zawsze wtrącić swoje trzy grosze.
-
Nie pra... okej, może gadam dużo... i może uważam siebie za
atrakcyjnego, ale co w tym złego?
Breeze sfrustrowana przystanęła
na chwilę i odwróciła się do niego:
-
Ile dziewczyn spotkałeś w swoim życiu?
-
Wiele
-
W takim razie musiały być bardzo zdesperowane, bo zazwyczaj
dziewczyny nie lubią jak chłopak wgapia się godzinami w lustro.
-
Czyli, że nie jestem w twoim typie?
-
Ty, nigdy nie byłeś i nie będziesz. Nawet na listę rezerwową nie
masz co liczyć.
-
To się jeszcze zobaczy – mrugnął do niej i nie dając jej nic
powiedzieć odszedł w stronę swojego pokoju.
Co
za dupek!
Czekaj,
czy on właśnie oświadczył, że rozkocha ją w sobie?
Cholera,
będą z tego kłopoty
***
Weszła
z powrotem do pokoju Scarlette. Teraz ze stojącym pod ścianą lustrem i wielkim napisem majaczącym na ścianie czuła się tu jeszcze bardziej nieswojo.
Położyła
się na łóżku i otworzyła ponownie książkę.
Przewróciła
stronę z tytułem wypisanym czarnym tuszem.
Na
następnej stronie dostrzegła coś czego nie zauważyła
wcześniej:
Księga
Zapomnianych Legend to nie zwykła książka, lecz książka z duszą.
Książka która może doprowadzić do wielu złych rzeczy jak i
dobrych. Zależy to jedynie od osoby która ją posiada.
Dziwne,
tego wcześniej tu nie było. - pomyślała. W tym momencie rozległo
się pukanie do drzwi.
Szybko zamknęła książkę
i położyła się tak, by wyglądać naturalnie, po czym krzyknęła
,,proszę!''.
Do pokoju weszła April z
nietypowym dla niej spuszczonym wzrokiem.
Breeze od razu podniosła się do
pozycji siedzącej i spojrzała na nią z pogodnym uśmiechem.
-
Coś się stało? - spytała.
-
Czuję się okropnie, po prostu czuję się źle z tym co zrobiłam.
To przeze mnie tu jesteś
-
April, o czym ty gadasz? - machinalnie podeszła do przyjaciółki.
-
Tej nocy kiedy postanowiłaś uciec, ignorowałam twoje telefony,
chciałam ci o tym opowiedzieć później, ale potem wynikła ta cała
sprawa z... no wiesz.
-
April, ale to nie znaczy, że to twoja wina, gdybyś była ze mną i
tak bym uciekła.
-
Ale gdybym była z tobą może nie dopadliby cię, chciałam cię tylko
chronić, ale...po prostu wtedy nie mogłam.
-
Posłuchaj, mów powoli i wyraźnie. - poprosiła ją siadając na
rogu wielkiego łóżka.
Zobaczyła jak przez jej
twarz przemykają cienie, jakby nad czymś głęboko rozmyślała.
- April? Chciałaś coś
powiedzieć.
- Chodzi o to... - zaczęła –
Zachowuję się jak suka? - niespodziewanie zajęła miejsce obok przyjaciółki siadając z wyprostowanymi nogami, z obiema rękoma na kolanach i
zachmurzoną miną jakby jej uczucia miały być jakimś preludium
przed wielką burzą.
-
April, nie! Przecież...kto ci nagadał takich głupot? Znowu
kłóciłaś się z Freddiem? Mówiłam ci, to nie dojrzałe i...
-
Nie Bree – przerwała jej łagodnym głosem, cholera co się z nią
dzieje – Od kiedy tu przyjechaliśmy staram się ograniczać szkody
związane z gnojeniem tego okazu wymarłego stworzenia które
najwidoczniej... okej, już się uspokajam. - brunetka usłyszała kilka
krótkich wdechów i wydechów, ale nie powiedziała nic.
-
I to świadczy o tym, że nie jesteś suką.
-
Ale wcześniej byłam.
-
Nie prawda – bąknęła, choć sama nie wiedziała, czy to
prawda. Fakt, April wielokrotnie pokazywała, że niezależnie od
sytuacji potrafi być szczera do bólu, ale dobrze wiedziała, że
była też dobra. Ale jaka jest różnica między wiedzieć, a być?
-
Breeze znam cię, wiem kiedy kłamiesz. Niektórzy są z natury mili,
inni są... mną.
-
April... - chciała coś powiedzieć, ale przyjaciółka
zdążyła już wstać i podejść do drzwi.
-
Wiem, że mnie lubisz, dzięki za to – na jej twarzy pojawił się
lekki uśmiech który szybko odwzajemniła, lecz zniknął, gdy
tylko nacisnęła na klamkę.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
I oto nowy rozdział. Czyli dalsze problemy Breeze. Podrywy Johna. Sekrety. Podłamana April. Jeśli ciekawi was chwilowe dziwnie niepasujące do April zachowanie, niedługo wszystko się wyjaśni. Tak samo jak wiele innych spraw.
A tymczasem, rozdział 17 planuję na piątek, bo jednak wydaję mi się, iż ten dzień jest lepszy, ponieważ to początek weekendu i jednak każdy ma chociaż odrobinkę więcej czasu niż w taki poniedziałek.
Czy tylko mi humor poprawiają teksty Johna z tego rozdziału? Są, wręcz mistrzowskie.
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach napiszcie pod tym postem :)
Ps. Założyłam bloga o serialu który startuje w styczniu, serial jest na podstawie serii książek które pewnie część z was kojarzy, czyli Dary Anioła.
Byłabym wdzięczna, gdybyście tam zajrzeli, a jeśli wam się spodoba to zostali, może polecili innym, myślę, że taki post to fajna sprawa, a jednak do działania potrzebna jest motywacja
Oto Link: Shadowhunters Polska
Ps. Założyłam bloga o serialu który startuje w styczniu, serial jest na podstawie serii książek które pewnie część z was kojarzy, czyli Dary Anioła.
Byłabym wdzięczna, gdybyście tam zajrzeli, a jeśli wam się spodoba to zostali, może polecili innym, myślę, że taki post to fajna sprawa, a jednak do działania potrzebna jest motywacja
Oto Link: Shadowhunters Polska
Czyżby książka pokazywała coś dla tej ,,przeznaczonej''? Chodzi mi o to, że jest jakoś zaklęta i pokazuje tylko jednej osobie to, co ona musi wiedzieć. Na przykład ten ,,Księga Zapomnianych Legend to nie zwykła książka, lecz książka z duszą. Książka która może doprowadzić do wielu złych rzeczy jak i dobrych. Zależy to jedynie od osoby która ją posiada.
OdpowiedzUsuńIam inde a pueritia fui semper. Alius omnes - bant'' Skoro Breeze myśli, że tego tu nie było, to coś musi być nie halo, prawda? c:
Freddy to taka nasza służąca i, jak dla mnie, jest całkiem ładna! ^^ W końcu to Dylan, nie? :D
April się podłamała? Nie spodziewałam się tego, ale cieszę się, iż sobie to w końcu uświadomiła. Wiem, że to paskudne, jednak nie przepadam za nią. Może jeśli będzie inna, zmienię zdanie? Zobaczy się.
I te szalone podrywy Johna! (jeśli źle odmieniłam to przepraszam xd) Jak dla mnie to on nie jest za przystojny, ale to Twój wybór. :D
Na koniec...
Mogłabym Cię prosić o głos? Zostały ostatnie dwa dni głosowania, a chciałabym, aby oni przyjechali do Polski.
http://www.dziennikzachodni.pl/plebiscyt/karta/5-seconds-of-summer,28961,1441535,t,id,kid.html
Pozdrawiam, karmeeleq
Dziękuję za opinię, co do April, jeśli teraz jej nie lubisz to później będzie tylko gorzej, bo April ma coś za uszami.
UsuńOczywiście, że zagłosuje, również ich uwielbiam i liczę, że przyjadą do Polski :)
O rany, nadrabianie rozdziału i czytanie nowego o tak późnej porze to nie jest zabawa dla moich oczu. Zwłaszcza, gdy czcionka szaleje. Wiesz czego mi brakowało w tym rozdziale? Jakiegoś większego opisu emocji i gestów. Takich wtrąceń - niby nieważnych, a jednak dodających tekstowi jakiegoś uroku. Poza tym, to jak John zwrócił się do Freddiego. Rany, co za gbur! To nawet już nie gburowatość, tylko jakieś takie chamstwo. Ten chłopak to ma dar! Albo łapie u mnie dużo plusów, albo minusów. Ale to dobrze - w końcu bohaterowie powinni wywoływać emocje u czytelników.
OdpowiedzUsuń