- Breeze! Breeze!
Breeze! - rozległ się krzyk zaraz po tym jak wyszła z pokoju Freddiego.
To było za wiele. Nie miała nawet ochoty skupić się na tym kto ją woła. I
tak się nie odwróci, to oznaczało pogodzenie się z tym co właśnie
usłyszała.
Nagle poczuła jak ktoś
łapie ją za ramiona, a potem obraca w swoją stronę. Tuż przed jej twarzą
pojawił się Xavier. Nie było to bynajmniej zaskoczeniem.
- Nie ważne co chcesz mi powiedzieć, wszystko co się ostatnio wydarzyło jest kłamstwem, każdy z was choć raz mnie okłamał!
- I co? Teraz to moja wina?