sobota, 24 października 2015

Rozdział 20



- A ja nie mam prawa głosu w tej sprawie? - wyrzuciła z siebie Breeze siedząc na tylnym fotelu auta Xaviera. Czuła się tu jak małe dziecko które rodzice zabierają w nie lubiane miejsce. Z przodu siedział Xavier i Candela.
- Nie – w przednim lusterku mogła dostrzec wyraz satysfakcji na twarzy chłopaka. Ta sytuacja go bawiła.
- Breeze nie odbieraj tego jako odbieranie ci wolnej woli, a raczej jako poszerzanie horyzontów. - odezwała się Candela.
- To miało mnie przekonać do słuszności waszej racji? - prychnęła krzyżując ramiona na piersi.
- Nie, ale to jest takie zabawne – Candela uśmiechnęła się sama do siebie. Najwidoczniej dobrze się bawiła.

piątek, 16 października 2015

Rozdział 19

Breeze wyszła na dwór kierując się w głąb lasu z każdym krokiem coraz bardziej przyspieszając. Nie wiedziała gdzie idzie, ale nie obchodziło jej to za bardzo. Chciała pobyć sama. Pomyśleć.
Biegła leśną drogą pomiędzy wielkimi pniami kończącymi się ogromnymi koronami drzew.
Czuła łzy napływające jej do oczu, ale starała się je powstrzymać.
Biegła coraz szybciej. Czuła ból pod stopami.
Demonem? Była demonem? Ona tak kochała wszystko co ludzkie. Szkołę. Przyjaciół. Poranne wstawanie i spotkania rodzinne. Właśnie rodzina... czyli, że jej siostra i mama... to wszystko nie prawda? Zwykła fasada?


piątek, 9 października 2015

Rozdział 18



Breeze razem z Johnem zapakowali dziewczynę na tylne siedzenie samochodu, po czym zajęli miejsca z przodu.
Nie odzywali się do siebie. To milczenie dobijało Breeze.
- Nie rozumiem... - tylko tyle dała radę z siebie wydusić. - Nie rozumiem tego. Nawet nie byłam pewna, czy to... ona mnie zrozumie. Nie wiedziałam, czy potrafi mówić po angielsku, ale najwidoczniej...
- Breeze – głos Johna był cichy – problem w tym, że ty nie powiedziałaś nic po angielsku. Jestem prawie na sto procent pewny, że to była łacina.
- Przecież ja nie znam łaciny – zdziwiła się.
- I dlatego mnie to martwi.


piątek, 2 października 2015

Rozdział 17



Zanim zasnęła minęło trochę czasu, przekręcała się zmieniając co chwilę pozycję i trzepiąc poduszkę. Miała wrażenie, że ktoś wsadził tam stos kamieni.
Ale, gdy wreszcie udało jej się zamknąć oczy i uspokoić oddech przed jej oczami pojawiła się ciemność.
Pamiętała wiele swoich snów, koszmarów, ostatnio zaczęły przybierać dziwny obrót, a właściwie od dnia jej szesnastych urodzin. Jednak nigdy przedtem nie śniła jej się zupełna pustka. Takich snów nie powinno się pamiętać, albo śni się coś, albo nie. A jej się właśnie śniło coś, tylko problem był taki, że to było nic.
- Halo! - krzyknęła. Ruszyła się z miejsca o kilka kroków, czyli to nie jest jeden z tych koszmarów, podczas których człowiek jest sparaliżowany, bo umysł budzi się wcześniej niż ciało.
- Jest tu kto?! - zawołała znowu, choć nie spodziewała się żadnej odpowiedzi.

Szablon by Selly