- April! April! - rozległ się kolejny krzyk tuż przy hotelu Hammilton usadowionego pośrodku niczego. Obok majaczył wielki las pełen iglastych drzew sięgających ogromnych wysokości.
-
April! - spróbowała jeszcze raz.
Naprawdę
nie sądziła, że może się tak wkurzyć, przecież Breeze miała
rację. April zachowywała się jak dziecko, ale nie zmieniało to
faktu, że była jej przyjaciółką i jej zadaniem jest pilnować,
by nie zrobiła nic głupiego. Tak było, jest i będzie. Zawsze.
-
April! - kolejna nieudolna próba. Gdy wpadła na pomysł, by pobiec
jej poszukać poczuła czyjeś ręce na talii. Po chwili stała
przodem do Freddiego, który trzymał ją w objęciach. Dzieliło ich
kilkanaście centymetrów.
-
Oni cię mogą rozpoznać- szepnął jej do ucha kiedy ta próbowała
się wyrwać – możesz ściągnąć na siebie kłopoty. April
dobrze o tym wie, dlatego wróci.
Miał
rację, nie mogę tam iść – pomyślała. W tym momencie
rozluźniła się i przestała się rzucać jak opętana. Chwilę
później znów wylądowała w ramionach Freddiego.
-
Nie sądzisz, że przytulamy się za często? - uśmiechnęła się
wdychając zapach jego perfum.
-
Nie, jest w sam raz.
***
Wrócili
we dwójkę do pokoju przez całą drogę nie odzywając się nawet
słowem do siebie. Na miejscu Freddie zajął miejsce na wykładzinie
tuż pod jedną ze ścian przyodzianych w ohydną tapetę. Breeze za
to usiadła na twardym materacu wbijając wzrok w swoje buty.
-
Skąd masz pewność, że wróci? - odezwała się po dłuższej
chwili.
-
Bo wiem, że mimo iż April jest chamska, cyniczna, złośliwa... to
zależy jej na tobie – odezwał się po dłuższym zastanowieniu.
-
Zależy jej na mnie? Niby się przyjaźnimy, praktycznie od zawsze,
ale ostatnio tylko na nią wrzeszczę.
-
Jesteś po prostu przerażona – chłopak podniósł się z podłogi
i zajął miejsce koło niej – i nic dziwnego. Nawet nie mogę
sobie wyobrazić co teraz czujesz.
-
Strach, złość, lęk, szczęście, tęsknotę... to czuje. Nawet nie
sądziłam, że mogę czuć tak wiele naraz.
-
Jesteś szczęśliwa?
-
O dziwo tak. Bo mimo iż utknęłam w takim bagnie z którego jak dotąd nie znalazłam wyjścia to jestem tu z osobą z którą zawsze
chciałam być, ale za bardzo się bałam.
Zaraz
po wypowiedzeniu tych słów dostrzegła uśmiech na twarzy
chłopaka.
- Jesteś głodna? - padło nagle pytanie.
- Właściwie to tak - Breeze poczuła jak na jej twarz również wstępuje uśmiech. Po tak długim czasie.
- Chodź - Freddie podniósł się z kanapy i wyciągnął rękę w kierunku brunetki. Tą nie była pewna czego ma się spodziewać, ale postanowiła zaufać mu. W końcu byli przyjaciółmi.
Brunet poprowadził ją w kierunku małej kuchni której wcześniej nie dostrzegła, bo stała pod jedną z ścian na przeciwko łóżka.
- Znalazłem kilka produktów w szafce, może uda nam się coś z tego zrobić.
- Kto jest gotowy na naleśniki z...konserwą?!- zawołała Breeze używając drewnianej łyżki jako mikrofon - szykuje się ohydztwo!
- Jesteś głodna? - padło nagle pytanie.
- Właściwie to tak - Breeze poczuła jak na jej twarz również wstępuje uśmiech. Po tak długim czasie.
- Chodź - Freddie podniósł się z kanapy i wyciągnął rękę w kierunku brunetki. Tą nie była pewna czego ma się spodziewać, ale postanowiła zaufać mu. W końcu byli przyjaciółmi.
Brunet poprowadził ją w kierunku małej kuchni której wcześniej nie dostrzegła, bo stała pod jedną z ścian na przeciwko łóżka.
- Znalazłem kilka produktów w szafce, może uda nam się coś z tego zrobić.
- Kto jest gotowy na naleśniki z...konserwą?!- zawołała Breeze używając drewnianej łyżki jako mikrofon - szykuje się ohydztwo!
Piętnaście
minut później mieszali wspólnie ciasto w wielkiej plastikowej
misce.
- To w ogóle nie przypomina ciasta na naleśniki - oburzyła się dziewczyna choć ton jej głosu wyraźnie pokazywał, że robi to tylko dla śmiechu.
- Jak to nie? Mamy jajka...
- Ze skorupkami, nie sądziłam, że preferujesz chrupiące ciasto.
- Bo zaraz posądzę cię o współdziałanie z duchem
Breeze spojrzała na niego pytającym wzrokiem. Długo nie musiała czekać na odpowiedź.
- Zachowujesz się prawie jak April.
- Serio? - zdziwiła się, po czym przygryzła dolną wargę i pomachała chłopakowi przed oczami trzepaczką.
- Co cię skłoniło, by tak pomyśleć? Moje wredne docinki, czy fakt, że odrzuciłam cię ciastem?
- Ale ty nie... - zaczął chłopak, ale zanim udało mu się dojść do słowa na jego ślicznej błękitnej koszulce wylądowała mokra plama z wystającymi małymi odłamkami skorupek i białymi kropkami które reprezentowały serek który Freddie koniecznie chciał dodać.
Chłopak uśmiechnął się, po czym namoczył jeden palec w cieście i wziął go do buzi, jednak po chwili go wypluł.
- To jest ohydne.
- Choć ciężko mi przyznać w tym rację April, ale jesteś beznadziejnym kucharzem.
- I kto to mówi? Chciałaś dodać żelki do ciasta. Co nie byłoby może aż tak dziwne, gdyby nie fakt, że nie mamy żelków.
- Zanim wyjechałam - odpowiedziała tym razem bez tej radości co przedtem. Umyła ręce w małym zlewie i skierowała się w stronę swojego łóżka - moja siostra Jasmine, często zmieniała zdanie co do tego co ubrać, co jeść i z kim się bawić. W ostatnim tygodniu mojego powodu w domu wpadła w ogromną manie jedzenia żelków. Codziennie wracała do domu zamykała się w pokoju i jej jadła. A ja nie byłam dla niej szczególnie mila. Często się kłóciłyśmy. Z początku to były tylko takie przepychanki, ale potem... Potem nie potrafiłam odróżnić kłótni dla żartu od tych na serio. Po prostu czuję, że je zawiodłam. Nawet nie mogę dać im znać, że żyję.
- To w ogóle nie przypomina ciasta na naleśniki - oburzyła się dziewczyna choć ton jej głosu wyraźnie pokazywał, że robi to tylko dla śmiechu.
- Jak to nie? Mamy jajka...
- Ze skorupkami, nie sądziłam, że preferujesz chrupiące ciasto.
- Bo zaraz posądzę cię o współdziałanie z duchem
Breeze spojrzała na niego pytającym wzrokiem. Długo nie musiała czekać na odpowiedź.
- Zachowujesz się prawie jak April.
- Serio? - zdziwiła się, po czym przygryzła dolną wargę i pomachała chłopakowi przed oczami trzepaczką.
- Co cię skłoniło, by tak pomyśleć? Moje wredne docinki, czy fakt, że odrzuciłam cię ciastem?
- Ale ty nie... - zaczął chłopak, ale zanim udało mu się dojść do słowa na jego ślicznej błękitnej koszulce wylądowała mokra plama z wystającymi małymi odłamkami skorupek i białymi kropkami które reprezentowały serek który Freddie koniecznie chciał dodać.
Chłopak uśmiechnął się, po czym namoczył jeden palec w cieście i wziął go do buzi, jednak po chwili go wypluł.
- To jest ohydne.
- Choć ciężko mi przyznać w tym rację April, ale jesteś beznadziejnym kucharzem.
- I kto to mówi? Chciałaś dodać żelki do ciasta. Co nie byłoby może aż tak dziwne, gdyby nie fakt, że nie mamy żelków.
- Zanim wyjechałam - odpowiedziała tym razem bez tej radości co przedtem. Umyła ręce w małym zlewie i skierowała się w stronę swojego łóżka - moja siostra Jasmine, często zmieniała zdanie co do tego co ubrać, co jeść i z kim się bawić. W ostatnim tygodniu mojego powodu w domu wpadła w ogromną manie jedzenia żelków. Codziennie wracała do domu zamykała się w pokoju i jej jadła. A ja nie byłam dla niej szczególnie mila. Często się kłóciłyśmy. Z początku to były tylko takie przepychanki, ale potem... Potem nie potrafiłam odróżnić kłótni dla żartu od tych na serio. Po prostu czuję, że je zawiodłam. Nawet nie mogę dać im znać, że żyję.
Chłopak
odłożył miskę i zajął miejsce koło niej.
-
Nie zawiniłaś tu niczemu Breeze. Każde rodzeństwo czasem się
kłóci. A twoja siostra na pewno wie, że tak na prawdę ci na niej
zależy... Jeśli chcesz mogę dać ci później zadzwonić do
rodziny. - Freddie pogłaskał ją delikatnie po ramieniu. Cieszyła
się, że był z nią. Sama, by sobie nie poradziła. Pewnie gdyby
nie on nadal siedziałaby ze spuszczoną głową wpatrując się w
okropną wykładzinę pod nogami. W tym momencie jednak odważyła
się podnieść głowę i spojrzeć na niego. Ich twarze były
niebezpiecznie blisko siebie. Dwadzieścia centymetrów. Dziesięć
centymetrów. Pięć centymetrów...
-
Zgadnijcie kto wrócił?! - na dźwięk dobrze znanego im głosu
podskoczyli w miejscu i natychmiast się od siebie odsunęli.
-
Widzę, że dużo mnie ominęło – April rzuciła swoją kurtkę
przy wejściu i ruszyła dziarskim krokiem do przyjaciół.
-
April szukałam cię, wołałam cię! Jak mogłaś tak odejść! -
Breeze odsunęła się od chłopaka i pełna zaparcia rzuciła się w
stronę swojej przyjaciółki. Nie miała zamiaru jej pobić, ani nic
w tym stylu. Chciała tylko usłyszeć wyjaśnienia, po czym ją
przytulić i wrócić do normalnych, jak na nią, problemów.
-
Na początku przyznam wnerwiłam się na ciebie, to wszystko od
dłuższego czasu mnie wnerwia. Poszłam do centrum, chciałam
wrócić, ale bałam się twojej rekcji, więc postanowiłam załatwić
coś dzięki czemu wybaczysz mi tą chwilę słabości.
-
Co?
-
Popytałam miejscowych. Nikt nie przejął się szczególnie tymi
wiadomościami, większość była tak zajęta meczem, że nawet ich
nie zauważyli. Ale jestem pewna, że nie musimy się o to martwić i
możemy spokojnie wychodzić z hotelu.
-
To cudownie April. Ale na przyszłość tak nie ryzykuj. I tak bym ci
wybaczyła. - po tych słowach podeszła i przytuliła przyjaciółkę.
- A teraz, możecie mi wyjaśnić co tak okropnie śmierdzi? -
zapytała nie odrywając się od przyjaciółki.
-
To, to mała wpadka przy pracy – odpowiedziała Breeze robiąc minę
niewiniątka, podczas gdy Freddie pobiegł pozbyć się ich
nieudanego ciasta.
***
Podczas,
gdy April i Freddie zajęli się sprzątaniem pobojowiska w kuchni
Breeze wślizgnęła się do łazienki trzymając w ręce telefon
bruneta. Usiadła na toaletce i zajęła się wykręcaniem numeru
kiedy usłyszała głosy przyjaciół zza ściany.
-
Co ona tam tak długo robi? Przydałaby nam się pomoc z
tym...cokolwiek to jest – najwidoczniej dalej szukali sposobu, by
pozbyć się ciasta.
-
Dałem jej telefon, chciała dać znać rodzinie, że nic jej nie
jest. Powinniśmy dać jej czas.
-
I co ma zamiar im powiedzieć? Nie martwcie się ja tylko uciekłam i
pewnie nigdy nie wrócę? - oburzyła się szatynka.
-
April nie mów tak!
-
Czemu? Oboje dobrze wiemy, że ona nigdy nie wróci do domu, tylko
staramy się to ukryć. Ona też w końcu to zrozumie. Oby tylko nie
za późno.
Słowa
przyjaciółki zabolały jak tysiąc wbijanych igieł. Jak to
możliwe, że ona tak myślała? Nigdy nie wróci do mamy i Jasmine?
Nigdy nie powie im jak bardzo je przeprasza i jak bardzo jej na nich
zależy? Tak nie może się stać. Ona nie pozwoli na to!
Znów
sięgnęła po telefon, wpisała na klawiaturze numer, jednak zamiast
wykręcić numer kliknęła ''napisz wiadomość''.
Kiedy
skończyła odłożyła sprzęt na umywalkę i wyszła z łazienki
do przyjaciół.
Na
wyświetlaczu widniała wiadomość:
Tęsknie.
Nie martwcie się o mnie i nie szukajcie mnie.
Kocham
was
Breeze
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dodaję rozdział mimo iż nie było 6 komentarzy, nie wiem co zrobić. Jest 20 obserwatorów, a komentują 3 osoby. Mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni.
Jak ja nie lubię narracji trzecioosobowej! Nie potrafię się w niej połapać. No, ale nie ważne. U Ciebie nie dałam rady tylko w paru miejscach. Reszta jest ok.
OdpowiedzUsuń,,Miał rację, nie mogę tam iść – pomyślała.'' Nie powinno być tu czasem ,,ma rację''? Bo miał tak dziwnie brzmi. Poza tym, w niektórych miejscach, brakuje Ci paru przecinków.
Dobrze, że April wróciła cała i zdrowa. Myślałam, że jej się coś stanie! Na szczęście to tylko moja chora wyobraźnia.
Dziwi mnie to, że mieszkańcy się tym nie przejęli. Przecież, z tego co pamiętam, ona też była w tych wiadomościach jako poszukiwana! Tak sobie do nich podeszła i zapytała, co o tym sądzą? Jakoś nie umiem sobie tej sytuacji wyobrazić. Nie wiem, czy to tylko ja mam taki problem?
Żelki w cieście naleśnikowym? Czemu nie. Dziwi mnie to, że Freddy nie zobaczył przepisu na internecie. W końcu mamy XXI wiek, teraz każdy ma dane komórkowe..
No i ta chwila, hm, słabości? Cóż nie powiem, jestem ciekawa czy by się pocałowali, gdyby nasza ,,zguba'' nie przyszła.
No i ten sms. Czy teraz policja nie będzie mogła namierzyć ich poprzez telefon chłopaka? Znaczy nie wiem, może nie są poszukiwani na aż tak wielką skalę. Jednak jak dla mnie użycie telefonu komórkowego było bezmyślne. Rozumiem, jakby to był nowy, jednorazowy, na poinformowanie i do śmietnika, ale taki osobisty? Jak już mówiłam - nie zdają sobie sprawy z tego, że są ścigani, czy co?
Ogólnie rozdział wyszedł całkiem fajny. Choć, nie powiem, z niecierpliwością czekam na dalsze losy z księgą. Jestem ciekawa, czy znowu się pojawi ten tajemniczy głos.
Nie komentują? No cóż. Szantażowaniem z ilością nic nie zdziałasz. To wręcz odpycha czytelnika. Rozumiem, że chcesz widzieć opinię innych na ten temat, ale od razu kogoś zmuszać? Nie, to zdecydowanie nie zachęca.
Jeśli masz ochotę, to zapraszam do siebie. Dopiero zaczynam swoją przygodę z pisaniem dłuższych opowiadań, więc przydałyby się Twoje wskazówki, rady, a nawet krytyka.
http://kiedy-gram-znika-caly-swiat.blogspot.com/
Pozdrawiam, karmeeleq.:)
Nie staram się szantażować, ani zmuszać, po prostu zastanawiam się co sprawiło, że aktywność tak spadła.
UsuńDziękuję za wyrażenie opinii, wszystko się wkrótce wyjaśni ;)
No i kolejny rozdział za mną :-D
OdpowiedzUsuńMoje ulubione fragmenty?
- Nie sądzisz, że przytulamy się za często? - uśmiechnęła się wdychając zapach jego perfum.
- Nie, jest w sam raz.
<333
- Jesteś szczęśliwa?
- O dziwo tak. Bo mimo iż utknęłam w takim bagnie z którego jak dotąd nie znalazłam wyjścia to jestem tu z osobą z którą zawsze chciałam być, ale za bardzo się bałam.
<333
- Co cię skłoniło, by tak pomyśleć? Moje wredne docinki, czy fakt, że odrzuciłam cię ciastem?
- Ale ty nie... - zacz
XD
Muszę je kiedyś wykorzystać xD
To, co powiedziała April na końcu by,ło wredne...
Prawie się pocałowali!!!
Tak blisko, ale weszła April... Grrrr...
Trochę rzeczy nie trzyma się kupy, tak jak już napisała Karmeeleq
Też nie potrafię wyobrazić sobie tego, że ludzie nie zwrócili uwagi na to, że dziewczyna jest poszukiwana za wysadzenie budynku, a April tak po prostu o to pytała. To podejrzane i dziwne...
Czekam na dalsze losy
Zapraszam też do mnie:
http://we-are-surrounded-by-different-people.blogspot.com/
http://you-are-not-alone-i-am-sorry.blogspot.com/
xxx
Cieszę się, że rozdział ci się podoba, wszystko niedługo się wyjaśni :)
Usuń