czwartek, 11 czerwca 2015

Rozdział 8



April wygramoliła się ze środka i łypnęła wzrokiem na rozanieloną parkę.
- Miło, że o mnie pamiętacie – burknęła. Breeze i Freddie odskoczyli od siebie z przerażeniem i lekkim zażenowaniem
- April my...znaczy on mnie pocieszał. Myślisz, że ktoś mnie rozpoznał?
- Nie, te cymbały pewnie nawet nie spojrzały na ekran od kiedy zaczęła się przerwa, ale dla pewności musimy gdzieś pójść, z dala od tego miejsca.
Breeze zgodziła się z przyjaciółką. Tylko gdzie mieli się podziać? Nie zdążyli nawet do końca przemyśleć swojego planu, a raczej jego braku.
Odeszliśmy kawałek od centrum, bardziej w stronę lasu, mając nadzieję, że nikt nie rozpoznał w niej dziewczyny z wiadomości. Najgorsze było to, że okazało się, że nawet tu, mimo iż uważała to miejsce za idealną kryjówkę, może ją dopaść prawda. A prawda była taka, że była kryminalistką. Nie ważne, czy była wrabiana, czy nie.

Breeze czuła jakby coś kłębiło jej się w środku, coś nie znanego. Miała ochotę się poddać, rozpłakać i odejść. W tym momencie tuż koło niej pojawił się Freddie. Niespodziewanie przytulił ją do siebie. Poczuła jak muska jej dłoń opuszkami palców i już wiedziała, że będzie dobrze.
- Musimy znaleźć jakieś miejsce, żeby się zatrzymać, jakieś propozycje? - odezwała się April.
- Najlepiej znaleźć jakieś małe miejsce, na skraju miasta – dodała.
- Możemy się przejść i poszukać – zaproponował chłopak.
- A może po prostu sprawdzę na mapie internetowej? - rzuciła szatynka spoglądając na Freddiego z wyższością.
Każdy moment jest dobry, by mogła się wywyższać, tak przynajmniej uważa April.
Po krótkiej wymianie wrednych spojrzeń dziewczyna wyciągnęła chłopakowi z kieszeni telefon i zaczęła majstrować przy nim. Freddie wpatrywał się w nią z rękoma skrzyżowanymi w geście czekania.
Nagle z April wydał się cichy pisk podobny do tego, gdy dotarliśmy do tego miejsca.
- Masz coś?
- W tym miejscu znajdują się dwa hotele, Westson Prince Hotel i Hammilton. Ale biorąc pod uwagę, że ten pierwszy to cztero gwiazdkowy hotel z basenem to raczej nie będziemy brać go pod uwagę... - powiedziała April nie przestając się wpatrywać w telefon przyjaciela. Ten natomiast wystawił rękę w jej stronę pokazując jej tym, ze powinna oddać mu jego własność. Ale ona chyba nie za bardzo się tym przejęła.
- ... Hammilton ma dwie gwiazdki, wygląda jak jakaś krecia nora, ale jest tani i na skraju miasta. Idealna lokalizacja, bierzemy?
- Tak – powiedzieli razem z Freddiem. Ten stał dalej w oczekiwaniu, że odzyska telefon, odchrząknął znacząco, żeby dać znać o swoim istnieniu.
- Oj Freduś chcesz swój telefonik? Chłopczyk stęsknił się za telefonikiem? - dziewczyna schyliła się lekko i powiedziała to jak do małego dziecka które chcę z powrotem swoją zabawkę.
- Nie, ale boję się, że jak za długo będziesz go trzymać to twoja ironiczność – pomachał jej przed palcem przed twarzą, by pokazać, że chodzi o nią całą – przesiąknie na niego.
April przewróciła oczami i nawet na niego nie patrząc oddała mu przedmiot. Ten szczęśliwy włożył go do kieszeni dżinsów.
- I niech teraz promieniowanie twojego kochanego telefonu oderwie ci jaja, przynajmniej nie będziemy się martwili problemem przeludnienia i zbyt dużą płodnością skorupiaków. - mogła się domyślić, że dziewczyna nie odda tej walki tak po prostu.
- Wiesz co April jesteś cyniczna, wstrętna, ale mimo wszystko starasz się, dziękuję – poklepał ją po ramieniu i ruszył do przodu. Breeze poczuła na sobie wzrok przyjaciółki mówiący ''Ale palant''. Dziewczyna wzruszyła ramionami i popędziła za Freddiem.


***


Każda kolejna minuta spędzona tu przyprawiała ją o ciarki. Aktualnie szli pustą drogą, widziała na końcu majaczący ogromny las pełen drzew iglastych.
- Gdzie teraz? - zapytała brunetka będąc coraz bliżej celu.
- Według mapy, do końca drogi, a potem w prawo.
Breeze przyspieszyła kroku i pociągnęła za sobą Freddiego. Nagle kilka kroków za nimi rozległ się potworny jęk, jakby jakiś potwór wyszedł z pobliskich bagien, albo Drakula wylazł z telewizora.
Jak się okazało to nie był żaden potwór tylko wściekła April.
- Co się znowu stało?
- Złamałam obcas w bucie, teraz chodzę jak kulawa kaczka – wytłumaczyła wyraźnie załamana.
Dziewczyna spojrzała na jej ulubione botki, kupowały je kiedyś razem w pobliskim outlet shopie, nigdy nie wydawały jej się solidne, a oto dowód.
- April jesteśmy już blisko.
- Rozumiem Breeze, że chcesz tam dojść jak najszybciej, ale łazimy już naprawdę długo, a mnie boli kostka. Ale nic nie umniejsza bólu jaki mi sprawia twój brak zainteresowania moją osobą – szatynka znów odgrywała jedną ze swoich epickich ról, teraz złapała się ostentacyjnie za serce i zaczęła pokazywać ten swój ogromny ból.
- Dobra uspokój się, zaniosę cię – nagle odezwał się Freddie.
- O nie! To ja się przejdę – słowa bruneta tak ją zmotywowały, że ruszyła dziarskim krokiem do przodu, jednak nie dostrzegła sporego kamienia leżącego na chodniku i skończyła na ziemi.
- Jesteś pewna, że nie potrzebujesz pomocy? - Freddie z satysfakcją podszedł do niej.
Breeze spojrzała na chłopaka i gestem głowy nakazała mu pomóc jej co uczynił bez gadania.
Gdy już April leżała w ramionach bruneta dziewczyna szepnęła tak, by przyjaciółka nie usłyszała:
- Nienawidzę cię.
- I z wzajemnością – odpowiedział jej Freddie.


***


Ponieważ Freddie został zmuszony targać April sprawy pilnowania drogi i właściwego kierunku przejęła Breeze. Wpatrywała się teraz w elektryczną mapę i starała się nie słuchać kłótni tej dwójki. Szczerze nie wiedziała komu bardziej współczuła. Freddie musiał ją nosić i do tego słuchać jej komentarzy. Za to ona po tej sytuacji będzie miała dług u chłopaka i coś czuła, że często będzie jej o tym przypominać.
Na prawdę bardzo, by chciała, żeby się polubili, ale to nie jest takie proste. Jak zmusić dwoje sludzi którzy pałają do siebie szczerą nienawiścią, żeby byli co do siebie przyjaźni. To nie jest wykonalne, a przynajmniej nie teraz.
Właśnie skręcili w prawo i według mapy niedługo powinni zobaczyć wielki drewniany budynek z napisem Hammilton Hotel.
- April nie myślałaś może kiedyś, żeby zrzucić parę kilo? - rozległ się zmęczony głos bruneta.
- Nie, podobam się sobie taka jaka jestem. Ciężka krowa którą musisz targać.
- Z własnej woli nazwałaś się krową? No nieźle.
- Tylko wiesz w jednym kraju czczą krowy
- Ale my jesteśmy w Ameryce, tu jedzą krowy
- Zamknijcie się! - krzyknęła przerywając ich pasjonującą kłótnię – jesteśmy na miejscu. - wskazała na budynek który według mapy był cudownym kurortem, idealnym na wypoczynek. Ale w rzeczywistości była to czteropiętrowa kamienica przerobiona na hotel. Przed wejściem widniał brudny czerwony dywan, przynajmniej miała nadzieję, że to dywan.
April zeszła z Freddiego i stanęła o własnych nogach lekko skołowana widokiem tej rudery.
- Wiedziałam, że to ie będzie pałac, ale nie sądziłam, że to będzie taka rudera. W internecie wyglądał inaczej. - wytłumaczyła szatynka szybko sięgając po telefon i porównując zdjęcie z prawdziwym. Faktycznie w ogóle nie były podobne.
- Dobra, wiem nie wygląda to najlepiej, ale to wszystko co mamy, więc idziemy?
Nie trzeba było im dłużej powtarzać.
Powoli skierowali się do środka. Breeze pchnęła drzwi z których wydobył się przerażający pisk, po czym wpuściła przyjaciół do środka.
Wnętrze nie zachwycało, gdyby nie mężczyzna stojący w recepcji mogłaby przysiąc, że to miejsce jest opuszczone. W okół wszystko było pokryte białym materiałem , na podłodze przykrytej czerwoną wykładziną leżało coś co przypominało piasek zmieszany z kurzem.
Dziewczyna sięgnęła do torby i ruszyła do mężczyzny stojącego przy biurku pomalowanym złotą farbą która już częściowo zdążyła zejść.
- Przepraszam, dzień dobry. - przywitała się. - my potrzebujemy pokój trzy osobowy, tak dla trzech osób – nie wiadomo dlaczego wystawiła trzy palce, by podkreślić znaczenie ilości miejsc, może bała się, że przez przypadek wciśnie im pokój małżeński.
- Mamy tylko pokoje dwu osobowe, czy to państwu odpowiada? - mężczyzna odezwał się głosem pełnym obojętności. Raczej nie miał szans na zostanie pracownikiem miesiąca, chociaż biorąc pod uwagę, że nikogo prócz niego tu nie ma może jeszcze miał jakieś szanse.
- Bierzemy – odpowiedziała za nią April.
- Płacimy pod koniec, dobrze?
Recepcjonista kiwnął głową z niechęcią i wyciągnął jakieś papiery, napisał coś na nich, po czym sięgnął po jeden z kluczy wiszących na ścianie i wręczył im to.
Breeze podziękowała grzecznie co najwidoczniej również go nie obeszło i spoglądając na numer klucza skierowała się na schody.
Im dalej posuwali się na przód tym bardziej chcieli się cofnąć. To miejsce było odrażające i wcale nie przypominało kamienicy z Las Vegas.

Po chwili stanęli przed białymi drzwiami częściowo ubrudzone brązową farbą, jakby ktoś próbował je przemalować, ale nie zdążył. Breeze wyciągnęła klucz z numerem 66 i przekręciła go trzy krotnie w dziurce. Gdy wyjęła go nacisnęła na klamkę z której wydobył się okropny pisk.

Pierwsza do pokoju wpadła April zapominając zupełnie o złamanym obcasie skierowała się do środka.
- I jak tam jest? - rzuciła Breeze bojąc się patrzeć.
- Nie jest tak źle, są łóżka, w prawdzie dwa, ale chyba damy radę.
Po tych słowach razem z Freddiem dołączyli do dziewczyny.
Pokój był mały, ale i przestronny, pierwsze co rzucało się w oczy to dwa łóżka osadzone na metalowej pryczy. Tuż za nimi widniało okno pełniące funkcje czwartej ściany. Na prawo od sypialni znajdowała się sporej wielkości szafa z kilkoma połamanymi wieszakami, a po lewej łazienka z prysznicem wielkości kempingowej, zlewem i kilkoma ledwo trzymającymi się pułkami.
- Ja zajmuję te łóżko! - krzyknęła April.
- Ktoś musi spać we dwójkę. -przypomniała jej.
- Wy możecie. I tak jesteście prawie jak para.
Breeze i Freddie spojrzeli na siebie zawstydzeni, dziewczyna dostrzegła rumieńce na twarzy bruneta i była pewna, że ją ta przypadłość też dopadła.
- April możemy pogadać? W cztery oczy! - poprosiła i nie czekając na odpowiedź pociągnęła przyjaciółkę do obskurnej łazienki.
- Co ty wyprawiasz?! - chciała wrzasnąć, ale wiedziała, że ściany nie są szczelne i na pewno po drugiej stronie będzie ją słychać, więc powstrzymała się.
- Chciałam ci pomóc - powiedziała tak jakby to było oczywiste, ale widząc minę przyjaciółki zabrała się za tłumaczenie - wiem, że lubisz Freddiego, ty też nie jesteś mu obojętna, chcę wam pomóc się... sparować.
- Sparować? - powtórzyła wybuchając krótkim znaczącym śmiechem. Po chwili znów spojrzała na swoją przyjaciółkę, tym razem z pełną powagi miną. - to może przestań zajmować się mną, a skup się na sobie. Będę ci wdzięczna. - przymrużyła lekko oczy i spojrzała na April z taką wyższością z jaką nigdy nie miała nawet szansy spojrzeń na szatynkę. Czuła się potężna. Role czasem mogą się odwrócić. Teraz to April nie wiedziała co powiedzieć. Dopiero po kilkunastu sekundach wzięła głęboki oddech i odezwała się:
- Dobrze, skoro nie chcesz mojej pomocy to pozwól, że się oddalę - i zachowując jak największą powagę minęła Breeze. Chwilę później rozległ się dźwięk otwieranych drzwi.
Brunetka odczekała kilka minut nie pewna co zrobić, aż w końcu wypadła z łazienki.
- Gdzie April? - zapytała chłopaka.
- Przed chwilą wyszła.

------------------------------------------------------------------------
Brawo, udało wam się dobić do 5 komentarzy, okej podbijamy stawkę, teraz:

6 komentarzy = rozdział 9

Rozdział ma w sumie: 12 stron A5
Opowiadanie ma w sumie: 94 strony A5

Macie jakieś swoje ulubione momenty z rozdziału? Mój to zdecydowanie ten z Freddiem i April. Uśmiałam się pisząc to. A wasz?

9 komentarzy:

  1. Nieeeeeeeee! April! Wracaj! O nie... Co będzie dalej??? Ufff... Mam nadzieję że szybko się pogodzą bo inaczej mój ulubiony moment kłótni Frediego i April... Zniknie na zawsze! A co do łóżek... Jestem całym sercem z April.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do April nie masz co się martwić, jest jak bumerang, zawsze wraca (hmm chyba niedługo te słowa padną z ust Freddiego). :)

      Usuń
  2. Wyszła? Tak po prostu? W końcu jej się obcas złamał, halo.
    Freddi rządzi!
    Czekam na ciąg dalszy. C:

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam za wulgary, ale April jest zajebista :D ,,niech promieniowanie rozerwie ci jaja. Nie będziemy musiały bać się przeludnienia (...)" AHAHHAHAHA nieźle się przy tym uśmiałam ;D i odpowiadając na Twoje pytanie to jest to mój ulubiony moment z rozdzialu ;) calkiem spokor było jak April zaproponowała, że mogą spać z Freedem hahah wyobrazam sobie minę jego i Breez ;P
    Wiem, że pisze to w każdym momentarzu, ale robi się coraz ciekawej. Zastanawia mnie czy i kiedy recepcjonista ogarnie, że ona jest poszukiwana ;)
    April wyszła. Od tak? Na bosaka? Bo w złamanym bucie to chyba nie wygodnie :/ albo w zdenerwowaniu wyszła żeby gdzieś sama pobyć. Chociaż chyba się nie zdenerwowała po słowach Breez...?
    Czekam na rozszerzenie wydarzeń XD
    Mam nadzieję, że szybko ludzie napisz te 6 komentarzy... Chcialabym następny rozdział!!! A mogę ja dobić do sześciu? :3
    CHCE JUTRO NASTĘPNY :D
    Pozdrawiam serdecznie i mnóstwa worów z weną ;*
    fantastyka-raja-kalpana.blogspot.com - dodałam nowy rozdzial, więc jak masz czas i chęć to zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :)
      Fakt rozmowy April i Freddiego zawsze fajnie się piszę, jak i z tego co widzę fajnie czyta co bardzo mnie cieszy. A ta dwójka jeszcze nie schodzi ze sceny :)
      Cieszę się, że podobał ci się rozdział

      Usuń
  4. Siema :D
    Przepraszam, ż etak długo, ale miałam komputer w naprawie... :-/
    Mój ulubiony fragment? xD
    I niech teraz promieniowanie twojego kochanego telefonu oderwie ci jaja, przynajmniej nie będziemy się martwili problemem przeludnienia i zbyt dużą płodnością skorupiaków
    Myślałam, że spadnę z łóżka XD
    To było zajebiste
    To gdzie się podziała April? Pewnie nie zaszła daleko i nie ma się czym martwić
    Breez + Freddie = Sweet <3
    Lecę dalej :-*
    xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, cieszę się, że mimo wszystko nadal o mnie pamiętasz :)
      Też uwielbiam ich razem, w pierwszej wersji nawet w tym rozdziale miał się pojawić ich pocałunek, ale stwierdziłam, że jeszcze nie czas. W końcu niedługo pojawi się ktoś nowy ;)

      Usuń
  5. Mi ten z wodą na tą całą jesze co zabrała książkę Breeze i czy to Breeze zrobiłat to z wodą nawet nie świadomie ?

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Selly