sobota, 23 maja 2015

Rozdział 6





Piętnaście minut stania na przystanku. Breeze czuła jakby wszystkie siły ulatywały z niej jak powietrze z niedomkniętego naczynia. W końcu jednak nadjechał wielki niebieski bus oblepiony z każdej strony różnymi reklamami. Po jednym z boków widniał napis: Pasta Refresh sprawi, że rozbłyśniesz nowym blaskiem! Za to z przodu można było dostrzec informacje o jakimś nowym filmie. Breeze weszła po schodkach do środka, a tuż za nią ruszyli Freddie i April. Zajęła miejsce obok chłopaka i położyła mu głowę na ramieniu nie świadoma tego co robi, ale on jej nie odsunął. 
Znów miała ten sen,  tonęła, opadała w dół niczym samotna dusza...
- Breeze! - ze snu obudziła ją April która najwidoczniej zajęła miejsce tuż za nimi które musiało się zwolnić. 


 
- Co się dzieje? - rzuciła zaspanym głosem podnosząc głowę do góry i ocierając oczy.
- Nic i to właśnie jest problem. Nie możemy tak jeździć bez końca, musimy mieć jakiś plan!
April miała rację, wsiadła do autobusu, zasnęła, ale zapomniała wyznaczyć sobie cel, właściwie to ona nie wiedziała jaki jest jej cel.

Zaczynała dostrzegać podobieństwo między jej życiem, a snem. Czyżby to była zapowiedź tego co ma się stać? Nie może się stoczyć w dół. Musimy działać!
- A może znajdziesz jakieś wskazówki w tej książce - jej rozmyślania przerwała April. Przez chwilę zastanawiała się o jaką książkę jej chodzi, ale po chwili przypomniała sobie. Chodzi jej o tą którą znalazła w bibliotece, tą która przetrwała pożar w klubie i z jakiegoś powodu była ważna dla anonima.
- Przeglądałam ją od deski do deski, to zwykła książka.
Otworzyła torbę i wyciągnęła stary tom po czym podała go przyjaciółce. April usiadła na końcu autobusu i zaczęła studiować książkę.
Breeze znowu została sama z Freddiem.
Oparła głowę o szybę i wpatrzyła się w mijany krajobraz.
- April nigdy nie potrafi powiedzieć nie - powiedziała nagle tak cicho, by jej przyjaciółka tego nie usłyszała
- Zauważyłem
-I choć będziesz się zarzekać, że nic nie macie ze sobą wspólnego, to jesteście do siebie podobni.
-Czasami nawet ludzie o podobnych charakterach potrafią się nie lubić.
-W to nie wątpię.


***


- Znalazłaś coś April? - zawołała przyjaciółkę gdy nagle rozległ się huk. Spojrzała do tyłu i zobaczyła książkę leżącą na podłodze, a obok wściekłą April. Szybko wstała, minęła Freddiego i podniosła przedmiot obrzucając dziewczynę wściekłym spojrzeniem.
-Koniec tych eksperymentów, wysiadamy na następnym przystanku, potem się zobaczy.
-Breeze...
-Nie, chcieliście ze mną jechać, więc po prostu nie komplikujcie, bo na razie tylko się kłócicie!
Po tych słowach ruszyła na przód autobusu. Breeze stanęła na przeciwko drzwi i wpatrzyła się w mijany krajobraz który rozmywał się na tle przyklejonej do szyby mapy z oznaczonymi przystankami.
- Breeze, ale tu nic nie ma - odezwała się April.
Znów spojrzała w stronę okna. Wydawało jej się, że jeszcze przed chwilą widziała małą wioskę z kilkoma domkami która była idealna na kryjówkę,  ale teraz zamiast tego jakby z ziemi wyrósł ogromny las.
Breeze nigdy nie miała okazji być w takim miejscu, raczej wolała miasto, a dokładniej swoje wygodne mieszkanie. Od urodzenia mieszkała w Las Vegas, a tam jedyny las to nieskoszony trawnik państwa Smith'ów. To miasto było bardzo nowoczesne, a zarazem staroświeckie. Nie brakowało tam starych budynków jeszcze z czasów wojny, ale też były tak ekstrawaganckie miejsca, że wyglądały jak z kosmosu.
- Tym razem zgadzam się z April - dziewczyna odwróciła się jak oparzona na dźwięk głosu Freddiego. Umilkł na chwilę jakby analizował te słowa które właśnie wyszły z jego ust - jak teraz wysiądziemy będziemy się tułać bez celu.
Towarzysze wpatrzyli się w Breeze oczekując na jakąkolwiek reakcje.
- Sory, po prostu nie mogę wyjść ze zdziwienia, że wy dwoje się ze sobą zgadzacie - otrząsnęła się i powiedziała to przy okazji pokazując palcami na nich.
- Nie przyzwyczajaj się - powiedziała ledwo dosłyszalnym głosem April.
- Wysiądziemy w najbliższym mieście, dobra?
Oboje zgodzili się z nią, więc na powrót zajęli swoje miejsca. Wszyscy którzy jechali tym pojazdem zdążyli już wysiąść, więc teraz byli tu sami.


***


- Dzieciaki,  dokąd jedziecie, zostało tylko kilka przystanków - rozległ się głos kierowcy.
Breeze odwróciła się, by powiedzieć mu, że w najbliższym mieście wysiadają jednak gdy tylko stanęła do niego przodem z jego gardła wydarł się niekontrolowany krzyk.
- To ty jesteś tą poszukiwaną dziewczyną - zawołał i zniknął w swoim pomieszczeniu, by po chwili wrócić z jednym z tych plakatów informujących, że jest wrogiem publicznym numer jeden.
Dziewczyna nie wiedziała co robić,  nie mogli już jechać dalej, bo ten mężczyzna za pewne za chwilę zadzwoni na policję.
Postanowiła podjąć szybką spontaniczną decyzję. 
- Panie i panowie oto nasz przystanek!
Chwyciła przyjaciół za nadgarstki i pociągnęła w stronę wyjścia wyjścia.  Przecisnęli się przez ledwo otwarte drzwi i wylądowali na brudnej ziemi.
Breeze poczuła przeszywający ból głowy,  podniosła lekko oczy i wpatrzyła się w rozmazaną drogę. Czuła, że wszystko w okół rozpływa się.  Chciała zasnąć, a potem otworzyć oczy i być w domu.
Usłyszała czyjś głos,  był niewyraźny, jakby wolał do niej z odległego miejsca. Wszystko w okół zaczęło się zmieniać. Teraz to był miszmasz koloru zielonego, czarnego...
- Breeze wstawaj! - znów jakiś głos, ale tym razem inny. Poczuła ból w okolicy policzka i wtedy dostrzegła rozmazane kontury postaci nad nią.
To była dziewczyna, wiedziała, że ją zna, ale nie pamiętała skąd,  z każdą chwilą obraz stawał się coraz wyraźniejszy i wtedy dostrzegła, że to April, a obok niej siedział Freddie.
Wyglądali na zmęczonych czymś.
Podniosła się do pozycji siedzącej. Dopiero teraz dostrzegła, że byli w lesie. Dookoła otaczały ich wysokie drzewa iglaste,  niskie krzewy i różnobarwne liście na których aktualnie siedziała.
- Co się stało? - spytała przy okazji chwytając się za głowę, gdy poczuła okropny ból.
- Kiedy wyskoczyliśmy z autobusu ten debil...przepraszam, idiota, wcisnął gaz w skutek czego upadłaś na głowę.  - powiedziała April.
- Dość długo dochodziłaś do siebie jak na coś takiego, wiele razy upadałem na głowę,  ale ty to przechodziłaś dwa razy mocniej niż powinnaś - teraz odezwał się Freddie.
- Pamiętam tylko jakiś głos,  rozmazane kolory...ile byłam nieprzytomna?
- Trzy godziny, przenieśliśmy cię tu we dwoje.
- A co z tym kierowcą?
- Od razu gdy wyskoczyliśmy zabraliśmy cię tu, niestety nie wiem, czy zdążył zawiadomić policję.
- Niektórzy to idioci, zrobią wszystko dla kasy - skwitował Freddie.
- Więc co teraz? - zapytała Breeze.
- Musimy się stąd ruszyć, znaleźć jakieś miasto i wtedy zastanowimy się co dalej
Dziewczyna stanęła na równych nogach i ruszyła w nieznanym jej kierunku.
- Breeze - tuż za nią rozległ się głos April.
- April wiem, że jesteś negatywnie nastawiona do wszystkiego, ale zaufaj mi, ten las na pewno gdzieś się kończy
- Ale Breeze...
- Co?! - odwróciła się w stronę przyjaciółki.
- Nie lepiej iść wzdłuż drogi stąd skąd przyszliśmy? Ten las może być ogromny i zanim dojdziemy...
Niestety musiała jej przyznać rację, znowu. Jak ona tego nienawidziła. Zbyt ją poniosło i ruszyła na ślepo w głąb nieznanego jej miejsca. Szybko zmieniła kierunek marszu i już po chwili stanęli przed asfaltową drogą którą co jakiś czas przejeżdżało jakieś auto.
- W którą teraz stronę? - spytał Freddie.
Jeśli to była ta droga którą jechali to znaczy, że jak skręcą w lewo to po jakimś czasie powinni dotrzeć do małego miasteczka które mijali po drodze.
- Tędy! - krzyknęła po czym skręciła w lewo.
Ruszyli drogą w fatalnych humorach. Breeze ciągnęła za sobą ciężką torbę. Nagle pojawił się Freddie i podniósł przedmiot z brudnej ziemi.
Dziewczyna uśmiechnęła się i przekazała mu bezgłośne ''Dziękuję''. Tuż za nimi z ponurą miną szła April. Breeze zatrzymała się na chwile, by chwycić koleżankę pod ramię. Teraz szli razem. Jak przyjaciele.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem znów długo mnie nie było, ale teraz jest masa sprawdzianów, poprawek i w ogóle, a ja jestem zagrożona z matmy. Rozdział miał się pojawić wczoraj, ale ze względu na to, że miałam gości nie zdążyłam przepisać go z zeszytu. Z początku rozdział miał się kończyć inaczej i w ogóle miał inny całokształt, ale nastąpiły zmiany, mam nadzieję, że nic nie poplątało mi się ze starszą wersją. 
Ale ocenę pozostawiam wam, a kolejnego rozdziału możecie oczekiwać najpóźniej za dwa tygodnie, chyba, że znowu coś mi dowalą. Ah ta szkoła 

A tak przy okazji chciałam was poprosić, byście napisali co robię źle, co powinnam poprawić, bo widziałam, że w ankiecie kilka osób zagłosowało na Takie sobie i Popracuj jeszcze nad nim, a ja dążę do perfekcji, więc będę wdzięczna za waszą pomoc ;)

4 komentarze:

  1. Rozdział był bardzo ciekawy. Jestem pewna, że owy głos miał coś związanego z książką albo anonimem. Albo jednym i drugim...
    Ogólnie mi się ppdobało i dobrze :)
    Zwłaszcza podobał mi się fragment jak Breze żasnęła na ramieniu Fredzia :3

    Co do błędów (:
    Znów wkradła Ci się narracja w 1 os. ale tylko raz:
    ,,PODNIOSŁAM się do pozycji siedzącej" - winno być podniosła :)
    2. Czcionka znów robi Ci figle ;)
    3. Gdy opisałaś, że znów miała sen i tonęła, opadała w dół, dałaś tam trzy porównania ,,jak płatek śniegu, jak jesienny liść, jak samotna dusza", są to bardzo piękne i poetyckie porównania (co uwielbiam i za co Cię kocham ;P ) ale według mnie powinno być jedno, np. ,,(...) tonęła, opadała w dół niczym samotna dusza... " i trzykropek na końcu dla efektu ;P
    Nie mówię, że trzy piękne porównania są złe, ale lepiej by chyba brzmiało jakby było jedno :)
    Zauważyłam też kilka (naprawdę nie dużo może ze 3 czy 4 ) literówki, ale nie jestem w stanie ich teraz odnaleźć bo czytam na telefonie ...

    Rozdział był dobry. Bohaterowie muszą tułać się niewiadomo gdzie by ich przyjaciółka nie została sama w niebePieczeństwie jakie ściągnęła na nią, zapewne, ta książka. Przyjaciele pojechali z Breez nie chcąc zostawić jej samej. I mimo kłótni nadal pozostają razem. Sądzę, że w swoim opowiadaniu przedstawiłaś naprawdę dobry przykład przyjaźni :)
    Jestem bardzo zadowolona :)
    Z (nie)cierpliwością czekam na rozwój wydarzeń!!!! :D
    Pozdrawiam i mnóstwo weny życzę ;*

    fantastyka-raja-kalpana.blogspot.com - pragnę pochwalić się nowym rozdziałem ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za uwagi, postaram się poprawić błędy i na przyszłość ich unikać. Cieszę się, że ci się podoba :)

      Usuń
  2. Siema :-d
    Fajnie, że w końcu dodałaś kolejny rozdział :-)
    Wyszedł fajny, ale największy problem jaki masz, i który najbardziej rzuca się w oczy to interpunkcja. Brakuje mnóstwa przecinków.
    Co do treści: Co za pieprzony kierowca! Niech lepie sper..la gdzie pieprz rośnie!
    A więc podróż w nieznane. To co się wydarzy? Czego jeszcze mogę się spodziewać? Jestem cholernie ciekawa *___*
    Czekam na 7 i zapraszam do mnie:
    you-are-not-alone-i-am-sorry.blogspot.com
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zwykle wspaniały. Breeze daje sie ponieść emocjom a April robi za głos rozsądku.... No niezle. Co do Frediego, to on odgrywa w tej historii sexownego macho. I mi sie to podoba. Juz czekam na nastepny i zycze weny.

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Selly